Od kilku lat, od kiedy prowadzę ten blog wychodzę z założenia, że robić drinki może każdy. Podobnie jak każdy może gotować – jeść coś przecież trzeba, a panie domu, które gotują dla rodziny nie skończyły przecież żadnych szkoleń czy kursów. A nie oszukujmy się – zmieszanie kilku napojów jest o niebo łatwiejsze niż upieczenie schabu, zrobienie bigosu, upieczenie tortu.
Tymczasem z nieznanych mi przyczyn wielu barmanów zachowuje się tak, jak często zachowują się fotografowie. Uważają, że ich pracę można wykonywać tylko posiadając jakąś specjalną, tajemną wiedzę, umiejętności, doświadczenie i sprzęt. Owszem – pracę może tak. Ale przecież nie dla każdego robienie drinków czy robienie zdjęć to praca, dla większości to frajda, hobby, sposób na urozmaicenie codzienności.
Ci barmani, wierząc w to, że tylko oni mają te niezbędne umiejętności (skończyli przecież kurs barmański!) będą Cię krytykować i wytykać błędy jakie popełniasz. I będą ci wmawiać kilka bzdur.
1. Do przygotowania drinków potrzebny jest dobry, drogi sprzęt. Skrytykują, że shaker kupiony za 30 zł w markecie do niczego się nie nadaje, a jeśli chcesz zacząć robić drinki, to od razu zainwestuj w coś porządnego. Pod tym względem są dokładnie tacy jak specjaliści od sprzętu foto – w ich umyśle nie mieści się, że dobre zdjęcia można robić komórką, bo dla nich dobre zdjęcia to jedynie takie, które zrobisz aparatem za kilka tysięcy.
2. Musisz zainwestować w kilka, kilkanaście butelek różnych alkoholu na start, bez tego ani rusz. No i oczywiście musi to być markowy alkohol, żadne tam tanie rumy czy giny nie wchodzą w grę. Nie zgadzam się z tym – jeśli robisz drinki dla swojej rodziny czy przyjaciół, chcesz dopiero spróbować robić drinki, wybierz sobie kilka przepisów i kup to, co jest do nich potrzebne. Owszem, jeśli chciałbyś otwierać bar, musisz być przygotowany i kupić całą listę popularnych likierów, ale w domu nie wszystkie ci się przydadzą.
A czy kupować tanie czy drogie alkohole? No cóż, niby cena mówi wiele o jakości, ale nie zawsze tanie alkohole są miernej jakości. Dyskonty takie jak Lidl czy Biedronka mają w swojej ofercie alkohole w przyzwoitych cenach, nawet jeśli chodzi o whisky oferta jest ostatnio bardzo rozbudowana. Tak więc żeby zacząć robić drinki wcale nie musisz wydać dużo pieniędzy, ani na sprzęt, ani na alkohole. Swoje pierwsze drinki możesz miksować zresztą bez sprzętu, w zwykłym słoiku.
4. Źle robisz jakiś drink, w złej kolejności, ze złego lodu, ze złą dekoracją, w złej szklance itp. Długo by wymieniać to, co można skrytykować. Mój ulubiony zarzut dotyczy mojito – że najpierw ugniata się tylko limonkę, a potem dorzuca miętę (żeby za bardzo jej nie rozgnieść), albo że przeciwnie – od razu trzeba ugniatać miętę z limonką, bo wtedy więcej aromatu wydobywamy z mięty. No cóż, szkoły są różne, a Ty możesz w domu robić drink tak, żeby najbardziej Ci smakował. Nawet jeśli zamiast brązowego cukru dodasz do mojito biały, zamiast limonki – cytrynę albo zamiast rumu – wódkę. No i co z tego, że nie będzie to prawdziwe mojito, jeśli będzie Ci smakować? Notabene to, co można kupić w wielu barach to też nie zawsze jest prawdziwe mojito.
5. Sztuki barmańskiej nie nauczysz się z książek. Owszem, jeśli chcesz pracować za barem to może same książki nie wystarczą, ale czy to, że zrobisz kilka drinków w domu oznacza od razu, że zamierzasz stanąć za barem? Do przygotowania drinków w domu wystarczą książki, a nawet bez książek się obędziesz, jeśli będziesz szukał przepisów na moim blogu :)
Problem z barmanami, którzy krytykują amatorów, robiących drinki w domu jest taki, że nie potrafią odróżnić pracy od przyjemności. Tak samo jak ludzie zajmujący się zawodowo fotografią. Jeśli zapytasz ich o poradę, dotyczącą drinków, udzielą Ci rady jak dla profesjonalisty i nie potrafią przyjąć do wiadomości, że drink, który zrobisz w domu, nie musi spełniać norm IBA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Barmanów), tak samo jak fotografia do rodzinnego albumu nie musi mieć idealnego balansu bieli i kompozycji. Nie wszyscy oczywiście mają takie podejście, ale zadziwiająco często, zwłaszcza w sieci, na takich wymądrzających się speców można trafić.
Zawsze mnie zastanawia, czy wśród kucharzy też tak często można spotkać się z podobnym podejściem. Czy zawodowi kucharze też z całym przekonanie twierdzą, że bez jakiegoś narzędzia nie da się czegoś ugotować albo że nóż czy inny kuchenny gadżet można trzymać tylko w jeden, jedynie słuszny sposób? :)
Trafiłem na tego bloga rok temu. Tak się wkręcilem w robienie drinków ze alkohole nie mieszczą mi się w barku a szklanki w szafce. Zrobiłem kurs barmański I stopnia z wyróżnieniem i pracuje jako barman, ale nie uważam ze robi pani coś źle. Przepisy są autorskie, a blog jest hobby które ma zachęcać do eksperymentowania w domu.
Jasne ze w niektórych barach barman źle trzyma shaker, ale skoro smak, receptura, szkło i co tam jeszcze się zgadza to wszystko ok. Może tak mu wygodniej, może go tak uczyli. Nie wiem o co tu się obrażać i krzyczeć po wszystkich.
Są drinki Old fashion na starą modłę ale ile można jeść rosół? Jeśli ci smakuje to ok, ale po to jest życie żeby próbować nowych rzeczy:)
Jestem barmanką od wielu lat, ale na coś takiego dawno nie trafiłam. To właśnie przez takich „znawców” jak Ty, przychodzą nam do baru ludzie i awanturują się, że drink przygotowany przez nas jest zrobiony źle, „bo ona w internecie czytała…”… To trochę tak, jakby w naszym kraju lekarzami byli „naukowcy” z wikipedii. Może zamiast krytykować wszystkich barmanów, wybierz się kiedyś do lokalu i poproś o klasyczne mojito oraz o swój napój z cytryną, wtedy zobaczysz jak wielkie znaczenie ma wiedza i może zrozumiesz, że nasza praca jest ciągłym doszkalaniem się, a nie tylko internetowym wymysłem. Wierzę, że będziesz miała kiedyś zawód, w którym będziesz się realizować i nigdy nie spotkasz na swojej drodze człowieka amatora, przez którego ludzie będą traktować Cię bez minimalnego szacunku, tak, jak zaczyna się to dziać obecnie w naszym kierunku, przez takie osoby jak Ty .
Myślę, że dużo większe powodzenie (z samym pozytywnym odzewem) uzyskasz kiedy nabierzesz pokory i szacunku do pracy innych.
Powodzenia!
Nigdy nie robiłam mojito z cytryną, ale widać Ty wiesz lepiej.
Swoją drogą, wiele bzdurnych komentarzy już czytałam, ale żeby porównywać pracę barmana z lekarzem (!!!) to już chyba trochę przesada.
To powinno załatwić sprawę: http://i66.tinypic.com/s42h4l.jpg
hmm i panj usuwa komenatrze barmanow pod kazdym z postow wstydzi się pani? to co pani napisala to oznaka kompletnego brakh szacunku do czegos co nazywa pani swoja pasja? wiekszosc receptur tk jeszcze XIX woek obraza pani pamiec o ludziach ktorzy tworzyki barmanstwo. po za tym brak jakiejkolwiek wiedzy ponad to ma pani 100ts wizyt to czemu przekazuje pani bledne informacje i skoro to pasja to super tylko pasjonat dazy do wiedzy i poszerza ja a nie pisze bzdur zarabiajac pdwnie kolo 10 tys na miesiac za taka liczbe wyświetleń. dla mnie bar to nie praca to pasja to od nas zalezy jak bedzie wygladac kultura cocktailowa za pare lat a pani podejście? posty to kopia skladu z wikipedi razem z bledami a odpowiedzi na komentarze pokazuja zs nie ma pani wogole pojecia co robi? ze nie wie pani jak alkohole powstaja co je charakteryzuje a co dopiero jak czlowiek odczuwa smak i jak go podkrecic nie profesjonalnie a nawet nie amatorsko bo jak ktos o cos pyta zarabiajac taka kase powinna pani przynajmniej poszukac informacji i tak pewnie usuniesz ale ogarni sie
Panie Michale, życzę Panu takiej samej liczby użytkowników na Pana stronie, z Pana profesjonalnym podejściem i pasją.
A co do Wikipedii – to chyba jednak Pan tam nie zaglądał, bo większość moich przepisów to autorskie przepisy, nie mają nic wspólnego ani z „ludźmi, którzy tworzyli barmaństwo”, ani z autorami Wikipedii. Za to są to przepisy, które zwykły użytkownik internetu może sobie zrobić w domu i po takie przepisy ludzie wchodzą na mój blog. Widzę, że Pana to bardzo razi, zapewne uważa Pan, że zwykły śmiertelnik nie jest godzien, by wypić w domu coś innego niż czystą, więc nie widzę innego wyjścia dla Pana, jak zająć się propagowaniem własnej strony o sztuce barmańskiej, a nie tracić energię na krytykowanie innych. Być może za kilka lat Pańską Barwikipedię będzie odwiedzać tyle osób, co mój blog.
Pani Blogerko. Remont też może sama sobie Pani zrobić. Naprawić samochód też.
Można to odwrócić – kawy też nie warto pić w domu, tylko w kawiarni, bo domowy ekspres nie zrobi takiej dobrej jak profesjonalny. Obiadów w domu też się nie opłaca, jak ktoś nie jest zawodowym kucharzem, bo pewnie źle przyrządza mięsa i doprawia zupy…
Drinki ? KOKTAJLE! Do szkoly pani blogger
Cóż, jestem zawodowym barmanem, byłem szefem baru i managerem kilku knajp. Jak w każdym fachu, te zasady nie zostały sztucznie wykreowane, każda jest czymś spowodowana. Mam przyjaciela fotografa, używa rzeczy, których zastosowania nie pojmuję, kilka z nich mi wytłumaczył, bo pytałem, wiedząc dzięki specjalizacji w swoim fachu, że to na pewno dużo zmienia i się nie myliłem.
Shaker trzyma się w konkretny sposób z kilku intotnych powodów. Jasne w domu hobbistycznie możesz sobie robić to w słoiku. Tylko najlepiej ujęła to koleżanka wyżej, uczysz niektórych źle ;) Czy jeśli przynosisz małemu dziecku kubek i mówisz, że to szklanka, a ono w to wierzy, to jest ok?
Spójrz bejb, to nie są kwestie sporne. W jakiej kolejności ugniatamy miętę? W żadnej, mięty się nie ugniata, i nie dlatego, że mamy takie „widzimisię”, z konkretnej przyczyny, która pewnie nie jest Ci znana. Jasne domowy hobbysta, który miesza dla siebie, może wszystko, ale ja bym miał wyrzuty sumienia gdybym z pełną premedytacją, uczył kogoś źle. Głównym celem listy klasyków IBA jest znormalizowanie koktajli, żebyś gdziekolwiek na świecie zamówiła Negroni, dostała Negroni ;) Unia znormalizowała gniazda ładowania smartfonów do mini USB i teraz nawet w Estonii, każdy ma ładowarkę do twojego telefonu, niezależnie od marki, prawda, że pomocne?
Porównanie do kuchni, nie jest odpowiednie, bo kurczak pieczony, niezależnie od przypraw i czasu pieczenia będzie kurczakiem pieczonym ;)
Proszę, zrób sobie mojito z cytryną i na wódce, tylko nie mów, że to mojito, to w zupełności załatwia sprawę.
Ostatnio zamówiłem penne z bazylią i pomidorami, a dostałem, tagiattele z grzybami, czy to jest ok? Pewnie kucharz uczył się z „www.2dania.pl” :P
Oczywiście tego nie skomentowałem, to nie mój styl, jeśli mi się gdzieś nie podoba, więcej nie wracam, nie jestem z tych, co dymią, ale Jezusicku, to nie o to prosiłem.
Gdyby mi ktoś powiedział „źle trzymasz shaker”, to bym go spytał dlaczego powinienem, to robić tak, jak on sugeruje, zamiast się oburzać, a co dopiero pisać, post, w którym oskarżam ludzi mądrzejszuch ode mnie o kłamstwa. W końcu trzeba się rozwijać ;)
Zgodzić mogę się co do kwestii sprzętowej, shaker za 30zł, w zupełności Ci wystarczy. Jeśli wlewasz wódkę do Daiquiri, to ROBISZ TO ŹLE, możesz tak robić i ja bym Ci tego nie wypomniał, bo po co? Ja też nie muszę dobrze heblować desek, ale to nie zmienia faktu, że robisz to źle ;)
Pozdrawiam ;)
Witaj, przypadkowo natknąłem się na Twój blog w poszukiwaniu informacji (a przy okazji już zachowałem sobie go w zakładkach przeglądarki ;) ) – otóż jakiś czas temu piłem drinka z whisky, kostką lodu z czymś czerwonym w środku – barman najpierw podgrzał tego drinka trochę w czymś rodzaju kolby (takiej jak na lekcjach chemii były:) ) – ten lód z czymś czerwonym bardzo wolno się rozpuszczał a drink miał posmak drewna, jakby whisky była prosto z beczki podana – nie wiem czy coś jeszcze było w tym drinku, lecz być może kojarzysz co to może być za drink? Będę bardzo wdzięczny za informacje bo bardzo mi smakował :)
Pozdr.
ł.
Fiu fiu… to mogła być jakaś autorska receptura tego barmana. To czerwone w środku to mógł być jakiś owoc – może żurawina? Ona by pasowała do whisky :)
tylko o tyle dziwne że jak lód się roztopił to to czerwone także – być może to był jakiś sok/aromat? Aczkolwiek ten smaczek drewna najbardziej mnie intryguje :)
No to mógł być jakiś syrop… A smaczek drewna – może to być zasługa samej whisky, zwłaszcza, że prosto z drewna była, musiała przejść aromatem beczki, zresztą po to w niej była trzymana jak przypuszczam :)
Znalazłem! Drink zwie się „Maple Old-Fashioned” – masz może jakieś ciekawe informacje/porady o nim? :)
Mapple Old Fashioned… Old fashioned to generalnie drink stary i klasyczny – polega na wydobyciu aromatów z whisky. Składa się z cukru, whisky i kilku kropel angostury – przyprawy do koktajli. To co dostałeś to old fashioned słodzone nie cukrem a syropem klonowym (dużo lepszy pomysł niż cukier) Ciężko Ci będzie natomiast znaleźć angosturę, bo kupuje się ją w specjalistycznych hurtowniach i jest bardzo droga (ok 40pln za 100ml).
Dodatkowo jeśli lód był czerwony i roztapiając się dawał esencję drewna – możliwe że został zrobiony poprzez zamrożenie wody z esencją dębu – widziałem takie esencje kiedyś w makro za grosze ;)
Prosta zasada: jeśli kogoś stać na coś mega drogiego to albo chce się popisać albo na tym zarabiać. W domu dla normalnych ludzi chcących się miło bawić ze znajomymi wystarczy zwykły sprzęt :)
Ponieważ cała ta dyskusja, a przynajmniej argumenty wysuwane przez „prawdziwych barmanów” dotyczy tak naprawdę wyłącznie semiotyki, proponuję proste rozwiązanie problemu:
Zamiast pisać jak należy przygotować takiego czy innego drinka, możesz pisać jak Ty go przygotowujesz i temat będzie zamknięty. Marudy nie będą miały na co marudzić, a forma bloga w żaden sposób się nie zmieni.
Pozdrawiam.
Nie rozumiem tego ataku w niektórych komentarzach… wynikałoby że każdy kto chce podzielić się swoją wiedzą musi dostosować się do wszelkich standardów i cen. Przecież po tą są blogi żeby dzielić się swoimi doświadczeniami i ja się bardzo cieszę że Aga przedstawia tu takie formy drinków które wykonać może każdy, a nie tylko osoba z barkiem pełnym alkoholu z górnej półki. Dla mnie Twoja strona jest świetna! Własnie dlatego, że lubisz „zejść” do ludzi i przedstawiasz różne (tańsze) zamienniki. Święta prawda, że dla zawodowców są kursy i niech ludzie po kursach lepiej wezmą się do pilnowania swojego nosa w barach bo tam też często zawodzą :) a Ty jesteś dobrą zachętą żeby kiedyś po taki kurs sięgnąć :) tak trzymaj :)
P.S a moim pierwszym shakerem był słoik!
Ciekawy wpis. Rzuca światło na te wszystkie nie do końca jasne teorie na temat przygotowywania drinków;)
Korzystałam z kilku Twoich przepisów i drinki wyszły przepyszne, goście chwalili . Ja piekę chleb w domu i pewnie też piekarz miałby wiele zarzutów ,ale każdy kto je stwierdza ,że jest o wiele lepszy od kupnego. Robiąc drinki ,chleb czy gotując mamy pewność co jest w środku i jeśli stosujemy zamienniki to świadomie.Pozdrawiam i liczę na kolejne pyszne przepisy .
Spokojnie :) jestem kucharzem, a i studiuje dietetykę :) ale to nie oznacza, że mam mówić ludziom, że mają nie jeść tego, czy tamtego- każdy je i gotuje jak lubi, zgadzam się z Twoim zdaniem, a i podprowadzę kilka przepisów- jeśli nie masz nic przeciwko :)
Jeżeli już starasz się uczyć kogoś, to sama musisz wiedzieć co robisz. A q*** nie wiesz. I często się wykładasz na ultra prostych rzeczach. Do łez np mnie rozbawił tekst w którym piszesz że, Caipirinha to dobry drink dla tych, którzy lubią Mojito… i że te 2 drinki są do siebie podobne… bo mają limonkę i cukier. Z takim tokiem myślenia to generalnie wszystkie cocktaile są do siebie podobne bo limonka (cytryna) i cukier (syrop) jest podstawą balansu smaku. Kobiecinko… jak już uczysz to się SAMA naucz. a…. co od zamienników i wynalazków proponowanych przez Ciebie… no cóż… prawie robi różnicę, i trzeba być ultra analfabetą smakowym, albo oszustem żeby pociskać takie dyrdymały. Ps. zweryfikuj receptury z oficjalną listą IBA… bo tu też masz p*** problem.
[wygwiazdkowałam przekleństwa – AS]
Dzięki za komentarz, właśnie o takich jak Ty jest ten artykuł.
Agnieszka, ale on ma rację w tym co napisał.
Tworząc bloga kreujesz się na pewnego rodzaju 'experta’, a Ty jesteś bardzo miernym expertem i uczysz ludzi błędnie robić drinki.
To dokładnie tak samo jakby prywatny korepetytor z matematyki uczył swoich uczniów po swojemu, nie przejmując się czy to co im mówi jest poprawne, ale co go to obchodzi- może uczyć ich liczyć po swojemu i często z błędami, ponieważ nie jest profesjonalnym nauczycielem.
Przemyśl tę kwestię i zastanów się zanim znowu napiszesz tak nieprzemyślany tekst.
PS. Nic tak nie wnerwia jak przeciekający shaker z marketu za 30 zł.
Ja mam akurat shaker z marketu, który nie przecieka, może to kwestia marki.
Uczę błędnie robić drinki? Masz jakiś konkretny zarzut, do konkretnego przepisu?
Pomijam już fakt, że mój blog skierowany jest do osób, które robią drinki na własne potrzeby, a nie do kogoś, kto chce nauczyć się robić drinki, żeby pracować w barze – dla takich osób są szkolenia barmańskie i kursy. A żeby zrobić fajny drink, koktajl owocowy czy kawę w domu nie trzeba kursów, wystarczy czasem pomysł i na moim blogu są właśnie takie pomysły.
Poza tym widzisz, kuchnia to nie matematyka. W kuchni możesz zrobić zupę pomidorową na setki sposobów i zawsze będzie to zupa pomidorowa. Dlaczego z drinkami miałoby być inaczej? Bo standardy w barach są jakieś, wyznaczone przez jakąś organizację? Ok, w barach niech będą, ale w kuchni nie każdy musi się ich trzymać.
Czy Wy ludzie nie macie co robić tylko strzelać do kobiety, która prowadzi jedynego w swoim rodzaju bloga? Dzięki niej zaczęłam robić drinki, uczyć się, teraz nie wyobrażam sobie życia bez domowej margarity, bo jest taka prosta do zrobienia. ;-) Nie spinajcie tak pośladków, bo nie każdy jest kucharzem, a jakoś gotować sobie w domu musi. Nie zauważyłam, żeby Agnieszka gdzieś na blogu pisała, że to jedyny właściwy sposób robienia danego drinku, nie pisze że jest ekspertem. Myślę, że Wasze oburzenie wynika z tego, co pojawiło się w tym poście, tym samym atakując Wasze ego.
Pozdrawiam serdecznie, życzę mniej nerwów (można się zrelaksować przy dobrym trunku!), a Ciebie Agnieszko wspieram i mam nadzieję, że nie podkopali motywacji zrzędzeniem. ;-)
Zabawna rzecz, bo wszystkie wymienione dziedziny tutaj są w sumie moim hobby :) Fotografia, mieszanie napojów i gotowanie.
Oczywiście że można pracować na sprzęcie który nie jest profesjonalny ale jeśli komuś odpowiada i sprawia to kłopotu to jego sprawa jedynie.
Dobre zdjęcie można zrobić aparatem co ma 5,1mp jak i takim co ma, różnica co prawda będzie w jakości zdjęcia ale jednym i drugim da się.
Rzecz z kursami, niekiedy mówią o takich czy takich trunkach które lepsze które gorsze, które używać a których nie. Tu chodzi też często o to jeśli będzie w przyszłości się prowadzić bar albo w jakiś sposób zawodowo podchodzić to inna bajka, bo nie chcą by ktoś robił im złą reklamę podając ,,nie najwyższej jakości drinki” tak jak oni uczą. Do domu można zejść z kosztów, bo przecież nie jest mi potrzebny do drinków gin Saphire (chociaż nie wiem czy jego się do drinków podaje ;) ) czy inny wysokiej klasy, sam osobiście korzystam z Lubelskiego ginu, oraz teqili sierra. Niekiedy też rzecz wygląda tak że pewne firmy płacą, albo w jakiś sposób wspomagają barmanów którzy robią im dobra reklamę, Między innymi też na kursach.
Co do kulinarnych. Cóż pewnych rzeczy zwyczajnie nie przeskoczysz, a przynajmniej kombinowanie było by cięższe, choćby przykładem może być gotowanie zupy. Ciężko raczej ugotować zupę w czajniku :) (nie mówię że się nie da :) )
A co do osób mówiących że powinno się mieszać trzymając tak czy tak albo nalewać w taki czy inny sposób, albo dodawać do drinka to czy tamto.
Niekiedy tacy ludzie mają niską samoocenę i koniecznie chcą gdzieś czymś zabłysnąć.
Może jak elegancko trzymać coś czy dodawać w odpowiedniej kolejności ma znaczenie w dobrej klasy lokalu np. w barze hotelu mającym pięć gwiazdek, ale jeśli robi się to dla siebie, znajomych czy rodziny to chyba mija się lekko z celem.
Co do tzw wariancji jeśli nie zastosujesz się wobec ,,Właściwego” przepisu. Ja tam wyznaję zasadę przepisów jak w kuchni chińskiej, ma być właściwy smak a reszta to już szczegół ;)
Poza tym wszystko należy dopasować do gustu pijącego. Ja do Mojito niekiedy daję sprite zamiast wody gazowanej.
A do ,,Słońca Florydy” dawałem sok grapefruitowy zamiast wódki o tym smaku i złoty rum zamiast białego :)
Ba nawet raz zdarzyło mi się lekko pomylić proporcje przy jednym drinku ale wszyscy byli i tak zadowoleni :) (zresztą drink wyszedł smaczniejszy :D )
No i o to chodzi – grunt, żeby było smacznie :)
A ja bardzo jestem Ci wdzięczny za ten blog. Zrobiłem już kilka shotów/drinków wg Twojego przepisu. Nawet takiemu amatorowi jak mnie wyszły. Miałem przy tym wiele frajdy i zabłysnąłem przed żoną. Jedyne co mi do tej pory nie wychodzi, to tu pokazany centralnie małpi mózg. Pewnie dlatego, że usiłuje dolną warstwę zastąpić czymś innym i używam baileys domowej roboty. (spływa mi na dno :) Ale nic to, nie zniechęcam się i eksperymentuje dalej.
Ktoś mi ostatnio mówił, że wychodzi z Malibu zamiast Archersa, ale Baileys raczej powinien być oryginalny, a nie domowej roboty. Chociaż kto wie, może znajdziesz na tyle ciężki likier na dno, że i z domowym Baileysem się uda. Powodzenia! :)
Szczerze też jestem wdzięczny bo już kilka drinków robiłem i wszyscy którzy pili byli zadowoleni :)
Nie potwierdzam tego niestety ;) Wlasnie próbowałem zrobić z Malibu i niestety miesza się z Baileysem i juz nie ma takiego fajnego efektu. Chociaż smak i tak świetny :)
Jeśli Ci tak mówią to znaczy, że czują zagrożenie. Jesteś w tym lepsza niż wielu barmanów 'po szkołach’, bo robisz to z pasją, bez przymusu :)
Otóż to! ;-)
Zgadzam się – co innego zajmować się czymś (robieniem drinków, fotografią, gotowaniem) profesjonalnie, a co innego bawić się w domu. Bo dla mnie to właśnie jest zabawa, ma mi sprawiać przyjemność, a to, że mi nie wyjdą warstwy, idealny balans bieli czy absolutnie chrupiąca skórka, ma drugorzędne znaczenie.
Kucharzy znam różnych – i takich, którzy potrafią rozróżnić jedno od drugiego, i takich, według których jedzenie w domu po prostu nie może być smaczne.